Przegrana na inaugurację po wątpliwych karnych!!!

24.04.2021 IV Liga (Zachód)

Beskid Andrychów – LKS Śledziejowice 2-1 (1-1)

Bramki: 18’ Krzysztof Maj, 35′ Mariusz Sobala (k), 90′ Mariusz Sobala (k)

LKS Śledziejowice

Skład podstawowy: Aksamit, Makieła, Kharchuk, Cyganek Filip, Szczepański, Cyganek Daniel, Stasik, Wąchała (’52 Świeca), Kowalczyk, Rutkiewicz (’70 Konarski), Maj

Rezerwowi: Sosnowski, Łatka, Czekaj, Świeca, Konarski, Foks, Zieleniak

Beskid Andrychów

Rezerwowi: Kupczak, Koczur, Balon

Pierwszy mecz rundy wiosennej piłkarze Śledziejowic rozpoczynają pod okiem nowego, ale bardzo doświadczonego trenera, Marka Motyki, mającego na swoim koncie występy na poziomie piłkarskiej ekstraklasy. Śledziejowice od pierwszej minuty mocno ruszyły do ataku stwarzając już na początku groźne sytuacje. W 14 minucie jednak szybka kontra przeciwnika i Beskid wychodzi do ataku trzema zawodnikami na trzech ze Śledziejowic. Nierozważne wyjście do piłki Aksamita i do pustej bramki zmierza piłka posłana tam przez gospodarzy. W ostatniej chwili sprzed samej bramki wybija ją Filip Cyganek ratując drużynę gości przed utratą pierwszej bramki. W 18 minucie bardzo dynamiczną akcję rozpoczyna Marcin Kowalczyk, który wbiegając w pole karne posyła futbolówke prosto pod nogi Maja, a ten nie zwykł był takiej okazji marnować i zamienia ją na bramkę dla Śledziejowic. Na ławce rezerwowoych gospodarzy można słyszeć słowa uznania dla Śledziejowic, które pierwsze 30 minut spotkania stwarzają przewagę, nie tylko optyczną.

W 31 minucie Filip Cyganek fauluje napastnika Beskidu w polu karnym i sędzia dyktuje rzut karny. Do piłki podchodzi Mariusz Sobala, który pewnym strzałem w środek bramki pokonuje Aksamita i tym samym Beskid wyrównuje. Już w 33 minujcie Śledziejowice mają idealną szansę na ponowne prowadzenie. Prostopadle zagrana piłka trafia wprost do rozpędzonego Kowalczyka, który wychodzi sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Niestety w ostatnim momencie przed strzałem piłka podbija się odbijając od kolana piłkarza ze Śledziejowic. Bramkarz nie ma żadnych trudności z jej złapaniem. Jeszcze przed przerwą kolejną szansę dostają Śledziejowice tym razem za sprawą pędzącego przez całe boisko prawym skrzydłem Miłosza Wąchały, który pokonuje wszystkich piłkarzy przeciwnika i dopiero przed samym polem karnym gubi piłkę. Brakło jednego podania do wychodzącego na czystą pozycję Kowalczyka.

Druga połowa rozpoczęła się od groźnego zderzenia głowami Kowalczyka z Kasińskim i na boisku musiała interweniować służba medyczna obydwu drużyn. Rozemocjonowani piłkarze obydwu drużyn faulują jeden za drugim. W efekcie w 51 minucie żółtą kartkę ujrzał Grzegorz Stasik. 52 minuta to pierwsza zmiana w drużynie gości. Boisko opuszcza Wąchała a za niego wchodzi nowy zawodnik Śledziejowic, Oscar Świeca. W 60 minucie kolejne bardzo dobre zagranie Kowalczyka, który po szybkim rajdzie środkiem boiska posyła prostopadłą piłkę do Maja. Dwójkowa akcja Maja z Rutkiewiczem tym razem nie zamieniła się na bramkę. Niecelne podanie na 5 metr i obrońca wybija piłkę na aut. Nie trzeba było długo czekać na akcję z drugiej strony. Już w 63 minucie Filip Cyganek przepuszcza piłkę i napastnik Beskidu staje sam na sam z naszym bramkarzem, który wychodzi poza pole karne i w ostatniej chwili główkując ściąga piłkę sprzed nadbiegającego przeciwnika. Niestety akcja nie kończy się na tym. Piłka pada pod nogi naszego obrońcy Vlada Kharczuka, który chcąc ją wykopać kiksuje i podaje prosto pod nogi tego samego napastnika. Bramka wisi na włosku. W ostatniej chwili piłkę spod nóg piłkarza Beskidu wykopuje pędzący Adrian Makieła wyjaśniając sytuację.

Ostra gra nabiera tempa, sędzia jednak nie szafuje żółtymi kartkami. W 85 minucie ostry faul na wychodzącym na czystą pozycję Szczepańskim kończy się podyktowaniem rzutu wolnego i karą indywidualną dla Beskidu. Dobre wykonanie stałego fragmentu, piłka trafia do Maja, który podaję ją nadbiegającemu Stasikowi. Niestety ten trafia w piłkę mocno, ale bardzo niecelnie. Na boisko wchodzi za Rutkiewicza Konarski. Ostatnie minuty meczu to mocny napór Beskidu. W 90 minucie zamieszanie w polu karnym Śledziejowic. Piłka przypadkowo uderza to w zawodników gości to gospodarzy stwarzając sytuacje kwalifikujące się do podyktowania rzutu wolnego. Sędzia jednak nie przerywa gry. Śledziejowice nie mogą wybić piłki poza pole karne. Wydaje się, że są tam już wszyscy zawodnicy obydwu drużyn za wyjątkiem bramkarza Beskidu. Kopanina, zamęt i nagle gwizdek! Sędzia podbiega i pokazuje na wapno. Wyjaśnienia zdenerwowanego Makieły, nic nie pomogły. Bardzo kontrowersyjna decyzja zważając na to co przez ostatnie kilkadziesiąt sekund działo się w tym miejscu. Do piłki podchodzi ponownie Mariusz Sobala, który i tym razem nie pozostawia złudzeń. Drugi gol dla Beskidu z karnego kończy spotkanie.

Wyrównany mecz ze wskazaniem wygrał sędzia. Szkoda, bo bramki padające z gry są dużo bardziej widowiskowe i nie pozostawiają takich wątpliwości. Dobra gra naszych zawodników z wysoko plasującym się w tabeli przeciwnikiem jest jednak dobrym prognostykiem na przyszłość. Lepsza skuteczność, mniej błędów indywidualnych i cel jakim jest utrzymanie się na poziomie czwartoligowym zdecydowanie jest w zasięgu. Na indywidualną pochwalę zasługuje niewątpliwie bardzo aktywny Marcin Kowalczyk.